Przekładając to na konsumpcję, analitycy Statista szacują, że w 2019 roku statystyczny Polak zjadał ok. 51,1 kg słodyczy, podczas gdy w 2023 roku będzie to 57,8 kg. W wydatkach Polaków na słodycze także będzie widoczny wyraźny wzrost ze 177,7 euro rocznie w 2019 roku do 202,5 euro w 2023 roku. Autor: Rzeczpospolita Data: 02-04-2010, 07:14 W 2009 r. wartość rynku słodyczy wyniosła 6,4 mld zł. Wiele wskazuje na to, że 2010 r. też taki będzie. Zdaniem ekspertów sprzedaż branży może wzrosnąć o 5 proc. - informuje Rzeczpospolita. Tymczasem czołowi gracze deklarują, że zamierzają rosnąć znacznie szybciej. - Będzie to możliwe dzięki realizowanym inwestycjom oraz zwiększeniu wydatków na promocję - mówi Rzeczpospolitej Dariusz Orłowski, prezes Wawelu. Z kolei Mieszko zamierza w tym roku wydać na zakup i modernizację maszyn prawie 14 mln zł. Zarząd deklaruje, że spółka również zamierza rosnąć szybciej niż rynek. Tymczasem zarząd Jutrzenki spodziewa się, że w tym roku rynek słodyczy wzrośnie o ok. 7 proc., lecz sprzedaż spółki będzie wzrastać jeszcze szybciej. Analitycy studzą jednak entuzjazm spółek i podkreślają, że 2010 r. nie będzie dla branży łatwym rokiem. Artur Iwański z Erste Securities podkreśla w rozmowie z Rzeczpospolitą, że w 2009 r. wszyscy gracze obcięli budżety pod względem wydatków na marketing i nie było ostrej walki o rynek. Pod tym względem, jego zdaniem, to może być rok trudniejszy niż ma jednak wątpliwości, że lepiej wygląda w tym roku sytuacja na rynku surowcowym - czytamy w Rzeczpospolitej. Według Iwańskiego 2010 r. powinien być pod tym względem stabilniejszy. Spadkom cen importowanych towarów powinno w tym roku sprzyjać też oczekiwane umocnienie złotego.

W tym roku pewna wytwórnia słodyczy oferuje 48 rodzajów ciastek i wyprodukuje ich łącznie 12 000t. W przyszłym tygodniu chcę tę ofertę zmniejszyć do 30 rodzajów ale zwiększyć produkcję o 15%. a) ile ton ciastek wytwórnia planuje wyprodukować w przyszłym roku? b) O ile % zmniejszy się oferta wytwórni w przyszłym tyogniu

Branża spożywcza w nadchodzącym roku cały czas będzie w obszarze zainteresowania inwestorów. Sytuacja gospodarcza wciąż jest niepewna, a firmy z tego segmentu rynku dają pewność zarobku Branża spożywcza ma opinię pewniaka: można na niej zarabiać nawet w czasach kryzysu. Inwestorzy ją cenią, bo nie szkodzi jej dekoniunktura. W 2010 roku indeks WIG spożywczy wzrósł o blisko 45 proc. Rok wcześniej było jeszcze lepiej – wskaźnik skoczył aż o ponad 126 proc. >>> Czytaj też: Inwestycyjne hity na dobre i złe czasy. Jakie branże dają zarobić? W 2010 r. spośród 20 spółek spożywczych notowanych na warszawskiej giełdzie aż osiem wzrosło o ponad 50 proc. Najwięcej zyskały Zakłady Mięsne Beef-San, których akcje od początku roku poszły w górę o ponad 300 proc. Druga w kolejności cukiernicza Astarta wzrosła o przeszło 120 proc. 2011 r. również zapowiada się nieźle. Szczególnie dobrze rokują firmy zajmujące się produkcją słodyczy oraz bakalii. Faworytem jest Wawel. W 2010 r. kurs jego akcji wystrzelił o 75 proc., z 249 zł na koniec 2009 r. do ponad 430 zł. Zdaniem Tomasza Manowca, analityka BM BGŻ, firmie pomogło skoncentrowanie w 2007 r. produkcji w jednym zakładzie w Dobczycach. Wcześniej spółka miała trzy fabryki. Do wiosny 2011 r. Dobczyce powiększą się o 3,3 tys. mkw., moce produkcyjne wzrosną o 20 proc. Inwestycję wartą 21,6 mln zł firma finansuje z własnych środków. – Marża brutto na sprzedaży w tej spółce wynosi 45 proc. Dla porównania w Mieszku jest to 39 proc. Ale po odjęciu kosztów amortyzacji i wynagrodzeń dla zarządu marża Wawelu jest nawet dwa razy wyższa niż u konkurencji – twierdzi Tomasz Manowiec. Dowodem na to, że spółka nieźle sobie radzi na rynku, może być jej zestawienie z inną firmą z branży słodyczy – Jutrzenką. Jej akcje straciły w 2010 r. 10 proc. Dobrze rokują Bakalland i Helio. Na ich korzyść, jak twierdzi Tomasz Minowiec, przemawia zmiana preferencji polskich konsumentów, którzy coraz chętniej sięgają po zdrową żywność. Szacuje się, że w najbliższych latach ten rynek będzie rósł w tempie 5 – 10 proc. rocznie. >>> Czytaj też: TFI: w 2011 roku postaw na mniejsze spółki Bakalland na unowocześnienie parku maszynowego, w tym na kupno linii do produkcji i przetwarzania bakalii w zakładach w Janowie Podlaskim i Osinie, przeznaczy 12 mln zł. Dzięki tym inwestycjom spółka planuje zwiększenie udziałów w rynku bakalii z 22 proc. obecnie do 35 proc. na przełomie 2013 i 2014 roku. Zyski spółki powinny rosnąć. Jak szacują analitycy Millennium Domu Maklerskiego, zysk netto za rok obrotowy 2010/2011 wyniesie 11,7 mln zł. Rok wcześniej było to 8,2 mln zł. Helio z kolei jest w stanie zwiększać swoje przychody o 10 – 15 proc. rocznie. Nowy zakład w Brochowie, którego budowa już się kończy, zwiększy moce przerobowe spółki nawet trzykrotnie. Umożliwi też sprzedaż przez nowe kanały, pozwoli zredukować koszty stałe. Oszczędności mogą sięgnąć nawet 100 – 150 tys. zł miesięcznie. To powinno zdaniem analityków wywindować kurs akcji spółki o kilka procent w przyszłym roku. Szczególnie że z prognoz Millennium Domu Maklerskiego wynika, że zysk spółki w roku 2010/2011 sięgnie już 9,1 mln zł. W poprzednim roku było to 7,9 mln zł. Wśród firm, których akcje mają spore szanse na wzrosty w 2011 r., są też spółki rynku mięsnego. Ale nie wszystkie. Najwięcej można oczekiwać po firmach specjalizujących się w produkcji mięsa drobiowego. >>> Czytaj też: Zobacz listę najbogatszych Polaków. Branża spożywcza zarabia najlepiej Akcje powinny zyskiwać przede wszystkim z tego powodu, że popularność drobiu w Polsce rośnie od co najmniej dekady. Obecnie spożycie przekracza średnią unijną, która wynosi około 20 kg na osobę. Mimo to spółki działające w tym sektorze wciąż mogą liczyć na popyt. Powód: u naszych najbliższych sąsiadów mięso drobiowe nie jest jeszcze tak popularne. Szybko to się zmienia, co widać chociażby na przykładzie Niemiec, gdzie spożycie drobiu wynosi na razie 17,8 kg na osobę. Można oczekiwać, że trend wzrostowy utrzyma się w kolejnych latach, a to oznacza większy eksport. Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej ocenia, że w 2011 r. sprzedaż mięsa drobiowego za granicę zwiększy się o 12 proc. Kacper Kędzior, analityk w DM BZ WBK, twierdzi, że dodatkowym argumentem przemawiającym za polepszeniem się perspektyw na rynku drobiu jest prognozowane załamanie się rynku wieprzowiny. Kolejna spółka z dobrymi notowaniami na 2011 r. to Indykpol. Firma dobrze radziła sobie na giełdzie w 2010 r. – wycena akcji wzrosła o blisko 25 proc. W przyszłym roku zdaniem analityków ten trend może się utrzymać. Eksperci przypominają, że Indykpol ma rozwinąć produkcję pasz, dzięki czemu spółka osiągnie niezależność od zmian ich cen. A to ma ogromny wpływ na opłacalność hodowli. Wytwórnia pasz, która pełne moce produkcyjne osiągnie na przełomie 2011 i 2012 r., ma pokrywać zapotrzebowanie własne spółki i współpracujących z nią dostawców. Wpływ tej inwestycji na przychody spółki jest szacowany przez analityków na poziomie kilkudziesięciu milionów złotych rocznie. Kolejny jej plus to ograniczenie ryzyka walutowego. Indykpol już zapowiada, że mieszalnia pasz ma docelowo generować roczne przychody na poziomie 150 mln zł. Do tego, jak twierdzi Kacper Kędzior, firma bardzo aktywnie się promuje, dzięki czemu zwiększa poziom sprzedaży oraz rozpoznawalność marki. Jego zdaniem Indykpol może zwrócić uwagę inwestorów poszukujących interesujących propozycji. Szczególnie że Indykpol to solidna spółka: od 2000 r. miała tylko jeden rok straty. Było to w 2008 r., kiedy spółka przeszarżowała z walutowymi instrumentami pochodnymi. Analitycy zwracają uwagę, że stosunek zadłużenia spółki do aktywów utrzymuje się na w miarę stabilnym poziomie. W 2006 r. wynosił 27 proc., w 2007 r. spadł do 21 proc, w 2008 r. wzrósł do 28 proc., a w 2009 r. do 30 proc. W 2010 r. w I kwartale znowu się obniżył do 28 proc. Zadłużenie wynosiło 100 mln zł, co oznacza, że jest na mniej więcej stałym poziomie już od kilku lat. Trudno porównać spółkę do konkurencji, bo na giełdzie nie ma innego gracza z sektora drobiowego. Co najwyżej można zestawić ją z Zakładami Mięsnymi Duda. Ale, jak zauważają analitycy Millennium Domu Maklerskiego, ta firma, w przeciwieństwie do Indykpolu, wymaga gruntownej restrukturyzacji, od wyników której zależeć będzie atrakcyjność akcji. Efekty zmian będą widoczne najwcześniej w 2012 r. Spółkami godnymi polecenia są też firmy działające w sektorze rybnym, takie jak Seko czy Graal. Koniunkturę w ich przypadku również będzie nakręcać moda na zdrowe odżywanie. Akcje Seko, jednego z czołowych producentów na rynku rybnym, w 2010 r. wzrosły o blisko 55 proc. W przypadku Graala notowania zjechały o ponad 7 proc., ale zdaniem analityków w nowym roku mogą się odbić. Analitycy nie wykluczają, że powrócą dobre lata dla giełdowych spółek działających w sektorze sprzedaży towarów delikatesowych. Bomi może się odbić od dna, jeśli zrealizuje nową strategię. Strata netto grupy w 2010 r. sięgnie 102 mln zł. W 2011 r. zarząd obiecuje zysk netto w wysokości 19,2 mln zł, a w 2012 r. – 49 mln zł. Prognozy są bardzo optymistyczne, ale nie jest wykluczone, że mogą zostać zrealizowane. Zwłaszcza że wraca popyt na towary delikatesowe, których sprzedaż spadła o 30 proc. w czasie kryzysu. Dowodem może być to, że asortyment o produkty z górnej półki rozszerzają sieci takie jak Tesco, które do tej pory stawiały głównie na niskie ceny. W 2011 r. handel może mieć dobrą passę, dlatego warto ten wariant wziąć pod uwagę. We franczyzie zwrot wkładu własnego następuje już po 20 miesięcach. Jak wynika z badań, dzięki zastosowaniu gotowego wzorca działalności przedsiębiorca ma średnio o 20 – 30 proc. większy dochód, niż osiągnąłby w przypadku uruchomienia biznesu zaprojektowanego przez siebie. W branży handlowej można przebierać w ponad 200 konceptach franczyzowych, z których ok. 30 to sieci sklepów spożywczych. W te ostatnie opłaca się inwestować w czasie kryzysu. Ponieważ oferują produkty pierwszej potrzeby, są najmniej narażone na wahania koniunktury gospodarczej. Podczas gdy sprzedaż w sklepach odzieżowo-obuwniczych zmalała w ciągu ostatniego roku o blisko 10 proc., w sklepach spożywczych wzrosła o 2 – 3 proc. Alternatywą może być zainwestowanie w sklep z odzieżą z niższej półki. Daje on gwarancję sprzedaży przez cały rok, w każdych warunkach gospodarczych, jednak na wielkie zyski nie ma co liczyć. Będą one o połowę niższe niż w przypadku sprzedaży ubrań ze średniej półki cenowej. Powód: niższe marże. Inwestowanie we franczyzowe sklepy spożywcze wymaga stosunkowo niewielkiego wkładu finansowego. W 2010 roku wystarczyło 80 – 100 tys. zł, by uruchomić własny niewielki market. Na supermarket potrzeba już ponad 300 tys. zł. W 2011 r. powinno być podobnie. Sektor spożywczy będzie się rozwijać w tempie uzależnionym od wzrostu PKB, szczególnie wzrostu popytu konsumpcyjnego. Należy oczekiwać konsolidacji z powodu wysokiego stopnia rozdrobnienia sektora. Dotyczy to handlu (prawdopodobne jest przejęcie Emperii przez Eurocash), ale jeszcze w większym stopniu produkcji spożywczej. Poza pewnymi segmentami rynku, np. napojami, duża część produkcji spożywczej jest opanowana przez małe firmy dysponujące regionalnymi, często nawet lokalnymi markami. Firmy te będą musiały się konsolidować, często racjonalizować portfele marek, aby móc skuteczniej działać na wymagającym rynku. W 2011 r. procesy konsolidacyjne mogą przyspieszyć ze względu na kilka czynników. Spowolnienie gospodarcze zweryfikowało kondycję wielu firm, dzieląc je na silniejsze i słabsze. Jednocześnie sektor finansowy od blisko roku jest coraz bardziej otwarty na finansowanie potencjalnych przejęć przez liderów. Tomasz Pasiewicz, Saski Partners Fot. Wisniewski/PB/Forum / DGP Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL Kup licencję

w tym roku pewna wytwórnia słodyczy 주제에 대한 자세한 내용은 여기를 참조하세요. Zadanie 1: Matematyka 8. Ćwiczenia podstawowe – strona 64; Słodycze reklamowe, Cukierki z logo, Słodycze firmowe … 주제와 관련된 이미지 w tym roku pewna wytwórnia słodyczy

Wynika to z dobrej światowej koniunktury i oferty dostosowanej do zmieniających się gustów konsumentów - uważa dyrektor handlowy Zakładu Produkcji Cukierniczej "Brześć" Arkadiusz Drążek. W ostatnich latach na polskim rynku słodyczy była stagnacja, wynikająca głównie z silnej, wewnętrznej konkurencji oraz rozdrobnienia rynku. Sporym problemem był też import słodyczy z Ukrainy. Zdaniem dyrektora, choć słodycze ze Wschodu są niskiej jakości, to ich ceny są bardzo atrakcyjne ze względu na dostęp naszych sąsiadów do niższych cen cukru. Poprawę sytuacji może przynieść zniesienie limitowania produkcji cukru, które weszło w życie 1 października 2017. Eksperci DnB Bank Polska szacują, że zmiana dotychczasowych, unijnych regulacji pozwoli europejskim firmom obniżyć koszty produkcji słodyczy o ok. 0,5 mld dolarów. Jednakże od kilku miesięcy obserwowany jest wzrost cen jaj, wynikający z rosnącego popytu na ich eksport, co przekłada się na topniejące zapasy jaj na rynku wewnętrznym. Ograniczeniu kosztów produkcji nie sprzyjają także rosnące ceny opakowań, ponadto zwiększają się też wydatki przeznaczane na wynagrodzenia pracowników, transport, jak i na marketing oraz promocję. Oznacza to, że realna konkurencja z ukraińskimi producentami oraz odzyskanie części udziałów w rynku nadal będą stanowiły dla polskich producentów słodyczy spore wyzwanie - podkreśla Drążek. Zmieniają się trendy spożycia słodyczy. Konsumenci chcą słodyczy wysokiej jakości o różnorodnych smakach. Coraz większą popularnością cieszą się produkty wzbogacone zdrowymi składnikami z kategorii tzw. superfoods, np. nasionami i orzechami. Jednocześnie ograniczana jest ilość sztucznych barwników, konserwantów i dodatków. W ostatnich można było zaobserwować mocny rozwój słodyczy z segmentu "premium" czy "de lux" w eleganckich opakowaniach z oryginalnymi smakami. Według dyrektora, kolejne miesiące przyniosą dalszy rozwój "luksusowych" słodyczy, limitowanych, sezonowych serii łakoci, wyrobów rzemieślniczych opartych na tradycyjnych recepturach oraz słodkich produktów inspirowanych smakami z różnych stron świata. To następstwo rewolucji kulinarnej i podróżniczej, która jest widoczna w naszym kraju w ciągu ostatnich kilku lat. Rosnąca świadomość klientów wymusi też na producentach słodyczy konieczność informowania o składzie produktów. Popularne staje się też tzw. "free form", czyli poszukiwanie wyrobów pozbawionych określonego składnika, np. glutenu czy składników pochodzenia zwierzęcego. Podążając za trendami zachodnimi, polscy producenci także uwidaczniają skład swoich wyrobów, eksponując kluczowe składniki bądź ich wspomniany brak - zaznaczył Drążek. Zmieniają się trendy i oczekiwania konsumentów względem słodyczy i przekąsek. Konsumenci zjadają ich coraz więcej, a to oznacza dla producentów konieczność inwestycji w innowacje i nowoczesną infrastrukturę. Jak tłumaczy dyrektor, przystosowanie linii produkcyjnych do potrzeb rynku pozwoli firmom na rozwój, zwiększenie wydajności i tym samym budowanie przewagi konkurencyjnej. Dobre wyniki finansowe branży sprzyjają zaś inwestycjom nie tylko w tych największych zakładach, ale także w małych i średnich. Istotne znaczenie dla branży cukierniczej ma eksport. "Nic nie wskazuje na to, by w roku 2018 ekspansja zagraniczna miała ulec ograniczeniu. Zwłaszcza, że mamy już przetarte szlaki biznesowe praktycznie na wszystkich kontynentach, dzięki temu, że polskie firmy regularnie uczestniczą w najważniejszych, międzynarodowych imprezach branżowych poświęconych rynkowi FMCG czy stricte rynkowi słodyczy" - podkreślił Drążek. 4 Segmenty rynku słodyczy w Polsce 17 4.1 Wyroby czekoladowe 18 4.2 Słodkie i słone przekąski 20 4.3 Herbatniki i ciastka 22 4.4 Wyroby cukiernicze 24 4.5 Gumy do żucia 26 5 Polski przemysł cukierniczy 29 6 Zwyczaje zakupowe polskich konsumentów 35 7 Polski rynek słodyczy w oczach producentów i dystrybutorów 47 Jeśli macie ochotę zrobić dziecku niespodziankę i ... nieco pogrzeszyć, to może wybierzecie się na bezpłatne pokazy robienia słodyczy. Możecie również (odpłatnie) spróbować w tym własnych sił. Słodkie Czary Mary (w Poznaniu i Wrocławiu) umożliwią Wam to. Miśka była na takiej wycieczce z przedszkolem i wróciła z lizakiem, cukierkami i uśmiechem na twarzy. Szczerze to słodycze zachwycały mnie wizualnie, a smakowo mniej, ale ja nie jestem fanką tego typu słodyczy. Strona www też mnie zachwyciła - ach te zdjęcia! Markizy! Proporczyki! Panie w stylu pin-up girls! iI te słodkości! Zupełnie jak nie te czasy :-) Szczegóły na: A tu mały pokaz:
Polski rynek słodyczy osiągnął w zeszłym roku wartość ponad 12 mld złotych i zdaniem ekspertów będzie nadal wzrastać. Polacy często i chętnie kupują słodycze, a mimo to konsumują ich trzy razy mniej niż mieszkańcy innych krajów europejskich (np. Niemcy).
Brody Dalle urodziła się 30 lat temu w Melbourne jako Bree Leslie Pucilowski. Z domu uciekła w wieku 16 lat, razem z liderem Rancid, Timem Armstrongiem. Burzliwe punkrockowe małżeństwo i tak przetrwało długo - aż do lipca 2003 roku, kiedy magazyn "Rolling Stone" opublikował zdjęcie Brody całującej się z frontmanem Queens Of The Stone Age, Joshem Homme. Jest z nim do dziś. Nowy rozdział rozpoczęła też w swojej artystycznej karierze - wraz z zespołem Spinnerette wydała w tym roku album, którym z pewnością narobi sporo hałasu. Na płycie i na scenie - szalona i pełna energii. Poza nią - dosyć nieśmiała. W rozmowie z serwisem zebrała się jednak na odwagę i opowiedziała o swojej nowej grupie, trudnym dzieciństwie i… polskim jedzeniu. Jesteś teraz w trakcie trasy koncertowej po Wielkiej Brytanii. Przez ostatnich kilka lat nie koncertowałaś zbyt dużo. Brakowało ci tego? BRODY DALLE: Raczej nie, nie przepadam za koncertami. Wolę pracować w studiu. Od czasu rozpadu The Distillers w twoim życiu wiele się zmieniło. Czy znalazło to swoje odbicie w muzyce? W pewnym sensie tak. Na pewno te wydarzenia sprawiły, że mam o czym pisać w Spinnerette. Kilka lat temu brytyjski "Guardian" pisał o tobie: "ta dziewczyna to przede wszystkim mocne brzmienie i furia". Czy te słowa wciąż są aktualne? Ciężko mi powiedzieć. Nie potrafię siebie obiektywnie ocenić, musiałby to zrobić ktoś inny. Wiem na pewno, że kiedy wychodzę na scenę, wciąż mam w sobie ten sam ogień. W tej kwestii nic się nie zmieniło. Niektóre rockowe wokalistki przyznają, że macierzyństwo działa na nie uspokajająco. Mnie to nie dotyczy [śmiech]. Bardzo nerwowo reagujesz na opinie, że twoi życiowi partnerzy mają wpływ na twoją muzykę. Nie posunąłbym się tak daleko, żeby porównywać okładki debiutanckich krążków Spinnerette i Queens Of The Stone Age, ale nie mogę się oprzeć wrażeniu, że nad całą płytą unosi się duch "Songs For The Deaf". Pytasz, czy mój mąż napisał moje piosenki? Wiem, że tego nie zrobił. Prawda wygląda tak, że na tej płycie prawie w ogóle nie grałam na gitarze. Większość partii tego instrumentu zarejestrował Alain Johannes, który ma bardzo podobny styl gry do Josha. Dotyczy to również pracy w studio. Wiesz, oni znają się od lat i wielokrotnie pracowali ze sobą, więc tych podobieństw na pewno jest więcej. Mogłam się spodziewać, że w jakimś stopniu będzie to przypominało Queens Of The Stone Age, ale na współpracę z Alainem zdecydowałam się dlatego, że dzięki niemu moje piosenki miały szansę stać się bardziej wysublimowane. W Distillers stawialiśmy przede wszystkim na prostotę i agresję, ale w przypadku Spinnerette zdecydowałam się na coś bardziej zróżnicowanego. Ja naprawdę lubię muzykę Queens Of The Stone Age, ale to nie oznacza, że chcę brzmieć jak oni. "Spinnerette" to dopiero debiut i na kolejnej płycie chcę nagrać jeszcze inną muzykę. Wspomniałaś o tym, że już nie grasz tak dużo na gitarze. Jak się z tym czujesz? To zależy - czasami dobrze, a czasami bardzo mi tego instrumentu brakuje, zwłaszcza na scenie. Czuję się wtedy w pewnym sensie naga. Ale możesz się bardziej skoncentrować na śpiewaniu. Czy przed sesją nagraniową Spinnerette brałaś jakieś lekcje? Nie, nigdy w życiu nie brałam lekcji śpiewu. Zaczęłam śpiewać w wieku 13 lat, ale muzyka Distillers wymagała trochę innego podejścia. Dodatkowo, duża liczba koncertów jakie graliśmy sprawiła, że zawsze miałam jakieś problemy ze swoim głosem. Wszystkie płyty Distillers były nagrywane zaraz po powrocie z trasy. Przed sesją nagraniową Spinnerette miałam długie wakacje, które trwały prawie trzy lata. Teraz znowu koncertuję i już na tym etapie mogę ci powiedzieć, że głos ewidentnie mi się spier*** [śmiech]. Na żywo Spinnerette brzmi przez to dużo ostrzej. Dlaczego na pierwszy utwór Spinnerette musieliśmy czekać prawie dwa lata? W tym czasie zmarł mój ojciec, Alain stracił żonę, zdecydowałam się też zakończyć współpracę z wytwórnią i rozpoczęłam poszukiwania nowej. Potrzebowałam nowego menedżera. Do tego doszły moje obowiązki względem mojej córki i męża. Oprócz tych "życiowych" spraw, spędziliśmy też mnóstwo czasu robiąc mastering płyty, który przeciągał się niemiłosiernie, bo cały czas dodawaliśmy kolejne kawałki. Tak się dzieje, jak zbyt długo zwlekasz z nagrywaniem płyty. Skoro wspomniałaś o rozstaniu z wytwórnią Sire, chciałbym się dowiedzieć dlaczego postanowiłaś rozpocząć współpracę z niezależnym labelem. Sprawa jest prosta - Sire nie spodobała się moja płyta. Stwierdzili, że ta muzyka za bardzo różni się od tego, co grali Distillers. Jednocześnie były też naciski, żebym poszła bardziej w stronę popu. Wydaje mi się, że nad tym wszystkim zaważył również aspekt ekonomiczny - nie mieli wystarczającą ilość pieniędzy, żeby zorganizować promocję albumu. Nie wiedzieli co ze mną zrobić. Wielkie wytwórnie nie potrafią się dostosować do wymogów rynku, który przez ostatnich kilka lat drastycznie się zmienił. Pracownicy tych wytwórni to idioci. Cały czas robią rzeczy, które nie mają już znaczenia. Nie chcę być z tym kojarzona. To dlatego EP-ka "Ghetto Love" ukazała się tylko w formie cyfrowej? W tym przypadku zaważył fakt, że chcieliśmy wydać ten materiał możliwie jak najszybciej. Postanowiliśmy rozpocząć współpracę z firmą Topspin Media, która specjalizuje się w sprzedaży muzyki w formie plików. Pobierają za to jakiś procent od sprzedaży, a ty możesz rozprowadzać materiał za pośrednictwem swojej strony internetowej. Nie zdecydowaliście się na wydanie od razu pełnej płyty. Czy dlatego, że chciałaś sprawdzić, jak ludzie zareagują na Spinnerette? Nie, nie traktowałam tego w ten sposób. Chodziło raczej o to, żeby fani dostali w końcu coś od nas. Część na pewno miała już dość czekania na nasz debiut. W jednym z wywiadów powiedziałaś, że Spinnerette to tak naprawdę tylko ty i muzycy, którzy Ci pomagają… Chodziło mi o skład koncertowy. Nie chcę, żeby powtórzyła się sytuacja z ostatnim wcieleniem Distillers. Zwalnianie ludzi i szukanie nowych na zastępstwo to naprawdę trudna sprawa. Teraz, kiedy jestem już trochę starsza, staram się unikać takich stresujących sytuacji. Czy to dlatego zdecydowałaś się kontynuować współpracę z Tonym, który grał też w Distillers? Nie, Tony był dla mnie bardzo naturalnym wyborem. To świetny gitarzysta i jeszcze lepszy przyjaciel. Choć prawdę powiedziawszy pierwszym muzykiem, z którym zaczęłam grać był Alain. To on ściągnął do Spinnerette Jacka Ironsa. Co ciekawe, pierwszym perkusistą miał być Jon Theodore z The Mars Volta, ale niestety nic z tego nie wyszło. Spinnerette według ciebie to dość karkołomne zestawienie niebezpieczeństwa i słodyczy. Nie bałaś się, że starsi fani Distillers znajdą w twoim nowym zespole tylko lukier? Jeżeli tak, to jest to tylko i wyłącznie ich problem. Na to już nic nie poradzę. Gdyby nie to, że spotkałam Alaina, Spinnerette pewnie byłoby w jakimś stopniu rozwinięciem formuły Distillers. Teraz to jest wypadkowa naszych gustów muzycznych. Nie będę ukrywała, że on miał na mnie ogromny wpływ. Utwór "Sex Bomb" zadedykowałaś Wandzie Jackson. Co zafascynowało cię w jej historii? Ten kawałek nie został napisany specjalnie z myślą o niej. Zadedykowałam "Sex Bomb" Wandzie podczas jednego z koncertów. Kocham jej piosenki i głos, który moim zdaniem jest jednym z najlepszych w historii muzyki popularnej. Problem polega na tym, że Wanda nie zdobyła należnego jej szacunku. Większość moich fanów do tej pory nie pojęcia kim była. Jeżeli uda mi się sprawić, że przynajmniej kilka osób zainteresuje się jej twórczością, to będzie to sukces. Przyznałaś, że teksty do nowych piosenek to w pewnym sensie osobiste egzorcyzmy, przy pomocy których próbujesz zmierzyć się ze swoimi problemami. Tak. W swoim życiu doświadczyłam wielu złych rzeczy. Mój biologiczny ojciec molestował mnie seksualnie jak byłam dzieckiem, a w wieku 15 lat miałam niezbyt miłe przygody z wymiarem sprawiedliwości. Wychowywała mnie matka, która nie miała pieniędzy i cały czas kombinowałyśmy, żeby związać koniec z końcem. Po kilku latach jako formę rekompensaty za to wszystko dostałam nawet specjalną zapomogę od rządu. Życie zawsze dostarczało mi tematów, o których mogłam potem pisać. Wiem, że nigdy nie uda mi się w ten sposób poradzić z wieloma sprawami, ale to i tak najlepszy możliwy sposób, by pozbyć się niektórych problemów. To wszystko sprawiło, że mogę lepiej wychowywać swoją córkę. Wiem, co powinnam jej zapewnić, a przed czym ją bronić. Dużo młodych dziewczyn traktuje cię jako swego rodzaju ikonę stylu. Kawałek Spinnerette znalazł się nawet na ścieżce dźwiękowej do pokazu mody Marka Jacobsa. Tak, to naprawdę mi schlebia. Wolałabym jednak, żeby ludzie kierowali się w życiu własnym rozumem, nie zapatrywali na innych. Jeżeli już muszą wzorować się na kimś, to powinni raczej zwracać uwagę na dobre cechy charakteru tej osoby. Na pewno czujesz teraz większą odpowiedzialność za to, co mówisz. Tak. I nie podoba mi się to, bo jestem artystką. Często muszę tłumaczyć ludziom co miałam na myśli, a tymczasem każdemu zdarza się czasami powiedzieć coś głupiego czy niekoniecznie poprawnego politycznie. Jestem dziewczyną, która wychowała się na punk rocku, a jak wiesz muzycy często pieprzą głupoty [śmiech]. Dalej uważasz, że największym punkrockowcem jest teraz Brüno? [śmiech] Pewnie, nie mogę się doczekać kiedy zobaczę ten film. To w międzyczasie możesz mi opowiedzieć o tym tajemniczym projekcie Josha, w którym bierze też udział John Paul Jones. [śmiech] Nie mogę. Już i tak za dużo o tym mówiłam. Jestem pewna, że jak coś więcej wypaplam, to Josh urwie mi głowę. Na pewno możesz sobie wyobrazić co z tego wyjdzie. Przyjedziesz ze Spinnerette do Polski? Bardzo bym chciała. Mój ojczym był Polakiem, więc od małego towarzyszyła mi polska kultura i jedzenie. W takim razie zapraszam i dziękuję za rozmowę.
cBOm.
  • iswtpdn9dy.pages.dev/301
  • iswtpdn9dy.pages.dev/312
  • iswtpdn9dy.pages.dev/374
  • iswtpdn9dy.pages.dev/31
  • iswtpdn9dy.pages.dev/158
  • iswtpdn9dy.pages.dev/292
  • iswtpdn9dy.pages.dev/133
  • iswtpdn9dy.pages.dev/398
  • iswtpdn9dy.pages.dev/13
  • w tym roku pewna wytwórnia słodyczy